~
Rano przebudziły mnie jasne promienie słońca przedostające się przez firankę. Chwilę leżałam zastanawiając się, w którym momencie zasnęłam, jednak dałam sobie spokój stwierdzając, że zdałoby się wstać.
Udałam się do łazienki, aby zaliczyć poranny prysznic, mycie zębów, czesanie i takie tam głupoty. No i co najważniejsze musiałam przebrać się z mojej okrutnie wygodnej prowizorycznej piżamki. To było najgorsze we wstawaniu rano.
Założyłam na nogi ciemne trampki i ruszyłam zadowolona na śniadanie. Do jadalni dotarłam w miarę szybko, co było zadziwiające, bo nie znałam terenu. Rozejrzałam się po sali i kiedy odnalazłam wzrokiem moją rodzinę ruszyłam w ich kierunku nadal przeczesując pomieszczenie wzrokiem. Kiedy moje tęczówki zatrzymały się na roześmianej twarz blondwłosego chłopaka dwa stoliki dalej serce podskoczyło mi do gardła wybijając szaleńczy rytm.
Czułam, że za chwilę zemdleję jeśli gdzieś nie usiądę. Przyspieszyłam kroku udając, że wszystko jest okej. Jeśliby mnie zauważył... w życiu nie chciałabym żeby zobaczył, że się go boję. Czy coś...
Niemal dobiegłam do naszego stolika i najszybciej jak mogłam zajęłam miejsce obok Harrego, kiedy poczułam jak nogi mi miękną.
- Dzień Dobry. - powiedziałam ledwo łapiąc oddech.
- Co się stało? - spytał Harry, a oczy całej rodziny zwróciły się w moją stronę.
- Co? Nic. Właśnie wróciłam, bo byłam pobiegać i się zmęczyłam. - powiedziałam wysyłając im słaby uśmiech. Chyba mi uwierzyli, no oprócz Harrego, wbijał we mnie swój wzrok próbując doszukać się odpowiedzi. On za dobrze mnie znał żeby uwierzyć w taką głupią bajeczkę. I wiedziałam, że będę musiała powiedzieć mu prawdę.
Na śniadanie nie zjadłam nic pomimo tego, że tak okropnie skręcało mi żołądek z głodu. Gula, która utworzyła się w moim przełyku nie pozwoliła mi nic zjeść, ani nawet się odezwać. Kiedy wychodziłam z jadalni poczułam krótki dotyk na moim prawym pośladku. Momentalnie chwyciłam się za to miejsce i poczułam mój telefon w tylnej kieszeni. Tylko skąd on się tam wziął. Pamiętam jak wieczorem kładłam go pod poduszką.
Odblokowałam wyświetlacz i zamiast mojej pięknej tapety
zobaczyłam czarne tło i średniej wielkości napis w prawym dolnym rogu "Seem". Wystraszyłam się nie na żarty. Przejrzałam cały telefon od ostatnich połączeń po smsy. Nic się nie zmieniło. Poza tapetą.
Rozejrzałam się dookoła, byłam sama. Już pod moimi drzwiami. Szybko mi to poszło. Weszłam do pokoju, ubrałam strój pod ciuchy, pomalowałam rzęsy, wzięłam ręcznik, wodę i książkę i wyszłam z pokoju zamykając drzwi na klucz.
- Harry, idziesz na plażę? - spytałam zaglądając do pokoju brata.
- Tak. Wezmę tylko ręcznik.
Zgarnęliśmy rodziców i Olivię i poszliśmy na plażę, wiedziałam, że Harry idzie tylko ze względu na to, że chce się ode mnie czegoś dowiedzieć.
~
Leżałam na brzuchu czytając książkę, której w ogóle nie rozumiałam, ale ciekawiło mnie co będzie dalej. Nagle poczułam coś zimnego i mokrego na plecach. Podskoczyłam w miejscu i spojrzałam na roześmianą twarz Liv.
- Ne cytaj tyle. - pokazała mi język i uciekła. Zaśmiałam się i kiedy miałam znów wrócić do czytania, ktoś zamknął mi książkę i położył się koło mnie. Obróciłam się na lewy bok i podskoczyłam w miejscu zaciskając oczy i prosząc żeby to był tylko sen. Jednak nie był. Blondwłosy chłopak leżał koło mnie patrząc w niebo. Miałam co do niego bardzo złe przeczucia.
- Ładna tapeta? - spytał w ogóle nie patrząc na mnie. Wstrzymałam na chwilę oddech.
- Co? S-skąd wziąłeś...?
- Mówiłem żebyś na mnie czekała. Nie posłuchałaś.
Spojrzałam na jego twarz, cały czas twardo patrzył w niebo. Miał zaciśnięte usta i przymknięte oczy, oddychał nierówno. Jakby próbował się uspokoić. Zdenerwowało go to, że poszłam spać? To całkiem bezsensu.
- Tutaj. O 18. Włóż sukienkę. - powiedział władczo, po czym wstał i odszedł. Tak po prostu. On, on mi rozkazywał? Przychodził sobie tak o, nawet się nie przywitał, rozkazywał mi i odszedł sobie tak o. Myślał, że kim on był...
- To ten koleś z lotniska? - spytał Harry zajmując poprzednie miejsce... nawet nie znałam jego imienia. Pięknie. Cudownie.