Przenieśmy się rok wstecz i zacznijmy to wszystko od początku.
~Harry~
Jak ja strasznie nie lubię wyjeżdżać, a szczególnie gdzieś za granicę, nad morze, ocean, jezioro, staw, rzekę, wielką kałużę czy co to tam jest... po prostu wolałbym posiedzieć w domu, przed tv, spotkać się z kumplami, ewentualnie zrobić domówkę, ale nie siedzieć na gorącym piasku z rodziną.
Spojrzałem w stronę Olivii, mojej młodszej siostry i uśmiechnąłem się widząc jak mała podziwia z zafascynowaniem widoki za oknem, lot samolotem nie jest zbytnio ekscytujący, przynajmniej jak dla mnie, a co jak co, ale chmury mnie nie pasjonują.
- Azz, Azz. Pac, klowa. - ucieszyła się Liv szturchając mnie za rękaw bluzy.
- Liv, jaka krowa? Lecimy samolotem, wysoko na górze, tu nie ma krów.
- PAC! - rozkazała ciągnąc mnie za loki w stronę okna. Rozglądnąłem się po błękitnej przestrzeni i z powrotem zwróciłem do siostry.
- Liv, to że coś jest biało-czarne nie znaczy od razu, że to krowa, to był bocian.
- Nie, Azz! To lyła klowa!
- Dobrze, Liv. To była krowa. - zaśmiałem się kręcąc głową. Wiedziałem, że i tak nie wygram, ona zawsze musi postawić na swoim. Usatysfakcjonowana blondynka powróciła do oglądania krów za oknem, a ja przymknąłem powieki i postanowiłem się przespać.
~Ronnie~
Widać było, że Harry jest zdenerwowany, nie odzywał się do nikogo poza Olivią, uwielbiał ją, był dla niej najlepszym starszym bratem jakiego tylko mogła sobie wymarzyć. Skromny, zabawny, wyrozumiały, spokojny i przede wszystkim nadzwyczaj silny, fizycznie jak i psychicznie. Od zawsze go podziwiałam, jego siłę, jego spokój, on nigdy nie krzyczy, nie obraża nikogo i wszyscy go lubią. Spojrzałam na niego, spał, wyglądał jak małe dziecko, był taki niewinny. Bije od niego ogromny spokój. Jak widać nie tylko mnie uspokajał, Olivia spała z główką opartą na jego brzuchu, a on oplatał ją silnym ramieniem, był dla niej opiekunem, zawsze obok, zawsze jej bronił, przy nim ona zawsze była szczęśliwa. Była jego oczkiem w głowie. Zajmował się nią częściej niż mama i Thomas. Ułożyłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam powieki. Przy nim czułam się bezpieczna.
~
Wychodzi na to, że we trójkę przespaliśmy cały lot, obudziła nas dopiero stewardessa mówiąc, że mamy zapiąć pasy. Gdy wylądowaliśmy, wszyscy pasażerowie rzucili się na wyjście jak dzikie krowy na mleko. My postanowiliśmy poczekać. Jak już wszyscy opuścili pokład zabrałam moją torebkę i podniosłam się, jeszcze nie zdążyłam zrobić kroku, a już się potknęłam, ja i moja niezdarność, ale w porę ktoś mnie złapał. Spojrzałam w górę i zobaczyłam roześmianą twarz chłopaka o cudownych niebieskich oczach, które od razu rzucały się w oczy.
- Nie obraziłbym się jakby takie śliczne dziewczyny wpadały na mnie częściej. - wyszeptał mi do ucha przejeżdżając zaczepnie nosem po moim policzku. Wstrzymałam oddech wmurowana w podłogę, jego zapach unosił się w powietrzu, a miętowy oddech owiewał moją twarz.
- Przepraszam, ale iść.. muszę.. już. Przepraszam. - udało mi się złączyć kilka pojedynczych słów w jakieś zdanie.
- Nic nie musisz skarbie. - powiedział przyciskając swoje ciało do mojego. Momentalnie przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Spojrzałam w jego oczy, widziałam tam tylko spokój. - Odwiedzę cię dzisiaj. Czekaj na mnie. - wyszeptał i przycisnął swoje usta do moich. Jakiś czas próbował wywołać u mnie jakąkolwiek reakcję, ale po kilku nieudanych próbach dał sobie spokój, po czym odwrócił się i wyszedł.
Byłam oszołomiona, nie wiedziałam co mam myśleć, skąd wiedział gdzie będę mieszkać? Nawet ja tego nie wiedziałam. Nie, może nie bałam się go, ale jego zachowanie było dość mocno denerwujące? Tak, chyba można to tak określić.
~
Boskie !! :) Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuuuper ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCoraz ciekawszy blog:) start-all-over-with-1d.blogspot.com
OdpowiedzUsuń