poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 2

Kiedy przyjechaliśmy do hotelu od razu poszłam do mojego pokoju wziąć prysznic. Gorąca woda i intensywny zapach żelu pod prysznic zawsze mnie pobudzały. Ubrałam się w rzeczy do spania i podreptałam w stronę łóżka. Odkryłam posłanie i położyłam się na miękkim materacu przykrywając się kołdrą pod samą brodę. Długo nie mogłam się ułożyć myśląc o tajemniczym chłopaku z lotniska. Może to był jakiś wyrośnięty małolat i robił sobie jaja. Chociaż nie wyglądał na małolata. Ta twarz, ten głos i te intensywnie niebieskie tęczówki.
~
Rano przebudziły mnie jasne promienie słońca przedostające się przez firankę. Chwilę leżałam zastanawiając się, w którym momencie zasnęłam, jednak dałam sobie spokój stwierdzając, że zdałoby się wstać. 
Udałam się do łazienki, aby zaliczyć poranny prysznic, mycie zębów, czesanie i takie tam głupoty. No i co najważniejsze musiałam przebrać się z mojej okrutnie wygodnej prowizorycznej piżamki. To było najgorsze we wstawaniu rano. 
Założyłam na nogi ciemne trampki i ruszyłam zadowolona na śniadanie. Do jadalni dotarłam w miarę szybko, co było zadziwiające, bo nie znałam terenu. Rozejrzałam się po sali i kiedy odnalazłam wzrokiem moją rodzinę ruszyłam w ich kierunku nadal przeczesując pomieszczenie wzrokiem. Kiedy moje tęczówki zatrzymały się na roześmianej twarz blondwłosego chłopaka dwa stoliki dalej serce podskoczyło mi do gardła wybijając szaleńczy rytm. 
Czułam, że za chwilę zemdleję jeśli gdzieś nie usiądę. Przyspieszyłam kroku udając, że wszystko jest okej. Jeśliby mnie zauważył... w życiu nie chciałabym żeby zobaczył, że się go boję. Czy coś... 
Niemal dobiegłam do naszego stolika i najszybciej jak mogłam zajęłam miejsce obok Harrego, kiedy poczułam jak nogi mi miękną. 
- Dzień Dobry. - powiedziałam ledwo łapiąc oddech.
- Co się stało? - spytał Harry, a oczy całej rodziny zwróciły się w moją stronę.
- Co? Nic. Właśnie wróciłam, bo byłam pobiegać i się zmęczyłam. - powiedziałam wysyłając im słaby uśmiech. Chyba mi uwierzyli, no oprócz Harrego, wbijał we mnie swój wzrok próbując doszukać się odpowiedzi. On za dobrze mnie znał żeby uwierzyć w taką głupią bajeczkę. I wiedziałam, że będę musiała powiedzieć mu prawdę. 
Na śniadanie nie zjadłam nic pomimo tego, że tak okropnie skręcało mi żołądek z głodu. Gula, która utworzyła się w moim przełyku nie pozwoliła mi nic zjeść, ani nawet się odezwać. Kiedy wychodziłam z jadalni poczułam krótki dotyk na moim prawym pośladku. Momentalnie chwyciłam się za to miejsce i poczułam mój telefon w tylnej kieszeni. Tylko skąd on się tam wziął. Pamiętam jak wieczorem kładłam go pod poduszką. 
Odblokowałam wyświetlacz i zamiast mojej pięknej tapety
zobaczyłam czarne tło i średniej wielkości napis w prawym dolnym rogu "Seem". Wystraszyłam się nie na żarty. Przejrzałam cały telefon od ostatnich połączeń po smsy. Nic się nie zmieniło. Poza tapetą. 
Rozejrzałam się dookoła, byłam sama. Już pod moimi drzwiami. Szybko mi to poszło. Weszłam do pokoju, ubrałam strój pod ciuchy, pomalowałam rzęsy, wzięłam ręcznik, wodę i książkę i wyszłam z pokoju zamykając drzwi na klucz. 
- Harry, idziesz na plażę? - spytałam zaglądając do pokoju brata. 
- Tak. Wezmę tylko ręcznik.
Zgarnęliśmy rodziców i Olivię i poszliśmy na plażę, wiedziałam, że Harry idzie tylko ze względu na to, że chce się ode mnie czegoś dowiedzieć. 
Leżałam na brzuchu czytając książkę, której w ogóle nie rozumiałam, ale ciekawiło mnie co będzie dalej. Nagle poczułam coś zimnego i mokrego na plecach. Podskoczyłam w miejscu i spojrzałam na roześmianą twarz Liv. 
- Ne cytaj tyle. - pokazała mi język i uciekła. Zaśmiałam się i kiedy miałam znów wrócić do czytania, ktoś zamknął mi książkę i położył się koło mnie. Obróciłam się na lewy bok i podskoczyłam w miejscu zaciskając oczy i prosząc żeby to był tylko sen. Jednak nie był. Blondwłosy chłopak leżał koło mnie patrząc w niebo. Miałam co do niego bardzo złe przeczucia. 
- Ładna tapeta? - spytał w ogóle nie patrząc na mnie. Wstrzymałam na chwilę oddech. 
- Co? S-skąd wziąłeś...? 
- Mówiłem żebyś na mnie czekała. Nie posłuchałaś. 
Spojrzałam na jego twarz, cały czas twardo patrzył w niebo. Miał zaciśnięte usta i przymknięte oczy, oddychał nierówno. Jakby próbował się uspokoić. Zdenerwowało go to, że poszłam spać? To całkiem bezsensu. 
- Tutaj. O 18. Włóż sukienkę. - powiedział władczo, po czym wstał i odszedł. Tak po prostu. On, on mi rozkazywał? Przychodził sobie tak o, nawet się nie przywitał, rozkazywał mi i odszedł sobie tak o. Myślał, że kim on był... 
- To ten koleś z lotniska? - spytał Harry zajmując poprzednie miejsce... nawet nie znałam jego imienia. Pięknie. Cudownie.

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 1

Przenieśmy się rok wstecz i zacznijmy to wszystko od początku. 

~Harry~
Jak ja strasznie nie lubię wyjeżdżać, a szczególnie gdzieś za granicę, nad morze, ocean, jezioro, staw, rzekę, wielką kałużę czy co to tam jest... po prostu wolałbym posiedzieć w domu, przed tv, spotkać się z kumplami, ewentualnie zrobić domówkę, ale nie siedzieć na gorącym piasku z rodziną. 
Spojrzałem w stronę Olivii, mojej młodszej siostry i uśmiechnąłem się widząc jak mała podziwia z zafascynowaniem widoki za oknem, lot samolotem nie jest zbytnio ekscytujący, przynajmniej jak dla mnie, a co jak co, ale chmury mnie nie pasjonują. 
- Azz, Azz. Pac, klowa. - ucieszyła się Liv szturchając mnie za rękaw bluzy. 
- Liv, jaka krowa? Lecimy samolotem, wysoko na górze, tu nie ma krów. 
- PAC! - rozkazała ciągnąc mnie za loki w stronę okna. Rozglądnąłem się po błękitnej przestrzeni i z powrotem zwróciłem do siostry. 
- Liv, to że coś jest biało-czarne nie znaczy od razu, że to krowa, to był bocian. 
- Nie, Azz! To lyła klowa! 
- Dobrze, Liv. To była krowa. - zaśmiałem się kręcąc głową. Wiedziałem, że i tak nie wygram, ona zawsze musi postawić na swoim. Usatysfakcjonowana blondynka powróciła do oglądania krów za oknem, a ja przymknąłem powieki i postanowiłem się przespać.

~Ronnie~
Widać było, że Harry jest zdenerwowany, nie odzywał się do nikogo poza Olivią, uwielbiał ją, był dla niej najlepszym starszym bratem jakiego tylko mogła sobie wymarzyć. Skromny, zabawny, wyrozumiały, spokojny i przede wszystkim nadzwyczaj silny, fizycznie jak i psychicznie. Od zawsze go podziwiałam, jego siłę, jego spokój, on nigdy nie krzyczy, nie obraża nikogo i wszyscy go lubią. Spojrzałam na niego, spał, wyglądał jak małe dziecko, był taki niewinny. Bije od niego ogromny spokój. Jak widać nie tylko mnie uspokajał, Olivia spała z główką opartą na jego brzuchu, a on oplatał ją silnym ramieniem, był dla niej opiekunem, zawsze obok, zawsze jej bronił, przy nim ona zawsze była szczęśliwa. Była jego oczkiem w głowie. Zajmował się nią częściej niż mama i Thomas. Ułożyłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam powieki. Przy nim czułam się bezpieczna. 
~
Wychodzi na to, że we trójkę przespaliśmy cały lot, obudziła nas dopiero stewardessa mówiąc, że mamy zapiąć pasy. Gdy wylądowaliśmy, wszyscy pasażerowie rzucili się na wyjście jak dzikie krowy na mleko. My postanowiliśmy poczekać. Jak już wszyscy opuścili pokład zabrałam moją torebkę i podniosłam się, jeszcze nie zdążyłam zrobić kroku, a już się potknęłam, ja i moja niezdarność, ale w porę ktoś mnie złapał. Spojrzałam w górę i zobaczyłam roześmianą twarz chłopaka o cudownych niebieskich oczach, które od razu rzucały się w oczy. 
- Nie obraziłbym się jakby takie śliczne dziewczyny wpadały na mnie częściej. - wyszeptał mi do ucha przejeżdżając zaczepnie nosem po moim policzku. Wstrzymałam oddech wmurowana w podłogę, jego zapach unosił się w powietrzu, a miętowy oddech owiewał moją twarz. 
- Przepraszam, ale iść.. muszę.. już. Przepraszam. - udało mi się złączyć kilka pojedynczych słów w jakieś zdanie. 
- Nic nie musisz skarbie. - powiedział przyciskając swoje ciało do mojego. Momentalnie przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Spojrzałam w jego oczy, widziałam tam tylko spokój. - Odwiedzę cię dzisiaj. Czekaj na mnie. - wyszeptał i przycisnął swoje usta do moich. Jakiś czas próbował wywołać u mnie jakąkolwiek reakcję, ale po kilku nieudanych próbach dał sobie spokój, po czym odwrócił się i wyszedł. 
Byłam oszołomiona, nie wiedziałam co mam myśleć, skąd wiedział gdzie będę mieszkać? Nawet ja tego nie wiedziałam. Nie, może nie bałam się go, ale jego zachowanie było dość mocno denerwujące? Tak, chyba można to tak określić.
~

środa, 17 kwietnia 2013

Prolog

Wiesz jak to jest być porzuconym przez wszystkich bliskich? Odejść w niepamięć? I być tylko niechcianym wspomnieniem? Nie, nie wiesz. I życzę ci abyś nigdy się nie dowiedział. Dlaczego? Bo nie jesteś mną, i nikomu nie życzę takiego cierpienia. Jeśli się nie mylę siedzisz teraz przed komputerem mając zamiar przeczytać moją historię. Może i nie masz całkowicie idealnego życia, ale prawdopodobnie masz obu rodziców, albo chociaż jednego. Mimo, że nie jesteś do końca szczęśliwy, to gdzieś tam w środku masz nadzieję. Ja nie. Ja jestem już dla wszystkich skończona. Po co mam to ukrywać? I tak wszyscy wiedzą.
Nigdy w życiu nie myślałam, że mogę skończyć aż tak źle, to było dla mnie po prostu nierealne. Jednak życie pisze podobno najlepsze scenariusze. Może i tak, ale nie dla mnie. Nie mam przyjaciół. Nie mam rodziców, ani żadnej innej rodziny. Według wielu osób powinnam się znaleźć w psychiatryku, jednak ja uważam inaczej. Moje miejsce nie jest w psychiatryku, ani w moim rodzinnym domu, ani nawet tu gdzie teraz jestem. Skoro jestem nikim, to nie mam swojego miejsca na świecie. I powinnam to jak najszybciej skończyć. Jednak ja nie chce umierać tak po prostu. 
Jeszcze do niedawna miałam rodzinę, chłopaka, przyjaciół, byłam szczęśliwa a teraz... nikt nie potrafi mi pomóc, nikt nie potrafił mnie zrozumieć, zostałam sama i to tylko przeze mnie samą, no i moją głupotę.  Może pomyślisz, że marudzę, że co cię to obchodzi jak ja żyję, co ja robię. A jednak tu jesteś i czytasz to i mogę się założyć, że po przeczytaniu będziesz czekał na kolejny rozdział, pomimo, że moje życie wcale Cię nie interesuję. Jednak coś Cię tu przyciągnie. 
Teraz stałam na dachu jakiegoś budynku. Tego potrzebowałam od dawna. To miał być koniec. Pierwszy raz odkąd wszyscy ode mnie odeszli, a raczej ja od nich... pierwszy raz od tamtego czasu czułam się na prawdę szczęśliwa, lecąc tam w dół. To było moje przeznaczenie. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.

"Czas uciekł, dla mnie
Wszystko jest oddalone i ja nie wiem w co wierzyć
To takie trudne, zagubiony w chaosie na świecie
A teraz muszę odejść
Życie jest bezsensowne, nic tu nie jest warte uśmiechu
Więc żegnaj, będę tęsknić.

Przepraszam, ale taki mój los
Wszystko jest bezsensowne, nikt nie chce, żebym został
I przepraszam, ale czekałem zbyt długo
Więc oto moje pożegnanie, nikt nie będzie za mną płakał
Nie jestem wart żadnych łez."

A teraz zastanów się nad sensem tej historii, nad tym co się stało tak na prawdę, jeśli tylko chcesz się tego dowiedzieć... nie musisz daleko szukać odpowiedzi, wystarczy czytać. Może znajdziesz odpowiedź na gnębiące Cię teraz pytania "Co było z nią dalej." "Czy przeżyła." "Kim była." "W co wierzyła." "Dlaczego chciała umrzeć." 

Cześć.

Cześć, to ja, Klaudia, założyłam tego bloga, bo mam pomysł na całkiem ciekawą, przynajmniej według mnie historię, która mam nadzieję Wam się spodoba, o ile ktoś w ogóle będzie to czytał. 

Wprowadzenie; Młoda dziewczyna, o wielkich marzeniach, zawsze uśmiechnięta, i nie przejmująca się opinią innych. Żyła w swoim świecie nie zwracając większej uwagi na rzeczywistość. Cieszyła się każdą małą rzeczą, każdym drzewem, każdym kwiatkiem, każdym źdźbłem trawy, każdym motylem, każdą chwilą, żyła teraźniejszością, nie przywiązywała większej wagi do przeszłości czy też do przyszłości. Miała swoje poglądy na świat. Była optymistką. 
Historia jest fikcją, nic z tych rzeczy nigdy się nie zdarzyło. 

Ten piękny szablon stworzyła Martyna, której bardzo, bardzo dziękuję <3

No to jedziemy.